Dawno, dawno temu, kiedy Łucja była małym dzidzi a ja dopiero zaczynałem tworzyć ten blog, powstał taki sobie wpis pt. Pamperowy zawrót głowy. Chętnych do jego przeczytania odsyłam do linka: https://tatusieklucuszka.com/2018/08/26/pamperowy-zawrot-glowy-czyli-mini-ranking-pieluch-jednorazowych/ A całą resztę Drogich Czytelników zapraszam na sequel 😀
Jeśli chodzi o Judytę, to wpis mógłby wyglądać tak. Od urodzenia się Judyty używamy Dadę. I tylko Dadę. Koniec. No, ale przecież w ten sposób to grona wiernych czytelników sobie nie zdobędę. No może zdobyłbym na Twitterze, ale nie na blogu, na którym jednak wypada stworzyć jakiś całkiem sensowny wpis. No to tworzę… 🙂
OK… Tak, jak napisałem wyżej. Jesteśmy wiernymi użytkownikami Dady. Dlaczego?
Bo jest w miarę tania, jeśli nie najtańsza na rynku. Jakość naprawdę jest bardzo, bardzo dobra. No i… nie oszukujmy się. To przecież tylko pielucha 🙂 Nie oczekujmy od niej nie wiadomo jakich możliwości technicznych. Może za jakiś czas powstaną jakieś cyber-pieluchy, z klimatyzacją, poduszkami powietrznymi i ABSem.
Na razie jednak jednak mamy, to co mamy… 😀
Choć… myślę, że przyszłość zaczyna się już dziś. (że tak pojadę klasykiem) I wcale nie wygląda ona tak, jak z cyberpunkowej opowieści. Wręcz przeciwnie. Pod pewnymi względami można powiedzieć, że zaliczamy pieluchowy renesans. Pieluchy wielorazowe.
Znam ludzi, którzy je używają i zachwytom nie ma końca. Bo przecież to takie modne i ekologiczne. Troszkę przeglądałem te oferty i naprawdę asortyment przyprawia o zawrót głowy. Te wszystkie kolory i kształty. No jest na czym oko zawiesić. 🙂
A kiedy już się naoglądasz i nazachwycasz, jakie toto jest piękne i w głowie Ci się „odwróci”, to zaraz ponownie dostaniesz zawrotów głowy… Bo Twoim oczom ukazała się cena takiej super, hiper, trendy… a do tego eko… pieluchy.
Spoglądam w pierwszą z brzegu ofertę na Allegro (złośliwie nazywane AlleDrogo) i co widzę? 95,99 zł 3 pieluchy+6 wkładów. To ile byłoby za to sztuk Dady? 😀 Niech policzę…
OK… zgubiłem się przy 100 😉 Spoko… Dość tych śmieszków.
Używanie pieluch wielorazowych jest spoko. To my jesteśmy leniwi i patologicznie oszczędni 🙂 A używanie ich to po prostu specyficzna filozofia życiowa. No i niezły biznes.
Bo na samych pieluchach się nie kończy. Ważny jest też np. otulacz. Na jednej z branżowych stron czytam: najzdrowsze dla skóry dziecka wykonane są otulacze w całości z naturalnie oddychającej wełny lub paroprzepuszczalnej dzianiny PUL. Wewnątrz niego umieszczamy wkład chłonny lub pieluszkę tetrową. Wkład wymieniamy za każdym razem, kiedy dziecko go zmoczy, i wrzucamy do prania.
Z przytoczonego artykułu dowiaduję się również, że pieluchy wielorazowe mogą albo być w różnych rozmiarach, albo być rozmiaru one size. Choć ten drugi polecany jest dzieciom, które ważą powyżej 10 kg. Ważne też, by być ekologicznym pełną gębą a nie na pół gwizdka. Bo jak inwestujemy w pieluchy wielorazowe, to warto zainwestować i w myjki wielorazowe, które mają zastąpić chusteczki nawilżone. (gadżet niezwykle potrzebny, którym można umyć nie tylko pupę, ale i cały dom)
No i oczywiście są różni doradcy. Specjalistyczne sklepy. Cała masa ekspertów, czy – że użyję takiego określenia – coachów. Podsumuję to przemyślenie mówiąc raz jeszcze. Współczesne pieluchy wielorazowe to nie jest pospolita tetra, w której pomykali za gówniaka współcześni trzydziestolatkowie. Dziś pielucha wielorazowa to lifestyle.
To trend wpisujący się w kulturę zero waste. Owszem podoba mi się, pod wieloma względami mi imponuje… Ale… no właśnie nie potrafię znaleźć dobrego argumentu.
Po prostu jakoś nam te jednorazówki po prostu weszły w krew… I nie potrafimy się przestawić 🙂 Też tak macie?
Dobra…dobra… dość tłumaczenia się. Opowiem coś jeszcze o pieluchach. Myślę, że to może być ratunek dla ludzi chcących ratować Ziemię a jednocześnie nie mogących się odzwyczaić od pieluch jednorazowych. Takie dwa w jednym. Wash and Go…
Jak w reklamie nieistniejącego już szamponu Vidal Sassoon. Ale do rzeczy, bo jak zwykle wypływam na szerokie wody, zamiast być konkretnym. Krótko. Na temat. Strzał i już 😀
Jednorazowe pieluchy biodegradowalne. Oto ten wynalazek. Zaraz napiszę o nich coś więcej, ale najpierw słów parę o zwykłych pieluchach jednorazowych. I tu znowu cytat:Według badań Environment Agency w pieluszce jednorazowej znajdują się następujące substancje: pulpa (fluff pulp) – 34,1%, SAP – 32,4%, PP – 16,6%, LDPE – 6%, kleje (na bazie polimerów) – 3,8%, PET/poliester – 2,2%, inne – 4,8%. Mówiąc inaczej: Pieluszki jednorazowe to przede wszystkim tworzywo sztuczne, folie, plastik i celuloza. To materiały, które nie ulegają biodegradacji. Inne składniki to podkładka absorpcyjna, włókniny, elastyczne nici, kleje, paski z taśmy lub pozostałe zamknięcia, farby używane do dekoracji druku oraz substancje zapachowe. Konstrukcja oraz skład chemiczny każdej pieluszki, bez względu na markę, są podobne: warstwa zewnętrzna: porowaty polietylen o małej gęstości uzyskiwany z ropy naftowej (ok. szklanki na pieluszkę), wnętrze pieluszki to mieszanka chemicznie przetworzonej, bielonej chlorem miazgi drzewnej z poliakrylanem sodu (bardzo chłonna substancja chemiczna zamieniająca wilgoć w żel) oraz wodoodporna wkładka, która powoduje brak wentylacji w pieluszce, powszechne jest również dodawanie bardzo uczulających sztucznych substancji zapachowych oraz barwników do tworzenia kolorowych aplikacji.
No strasznie jest czytać takie rzeczy. Tyle chemii w zwykłym Pamperze. No i jeszcze ta świadomość, że będzie się on rozkładać przez 300 a może nawet i 500 lat. Co zrobić, by było lepiej? 🙂 Używać ekologicznych jednorazówek. Na przykład takich Bambiboo. Jest to produkt Rossmanna. W sumie zużyliśmy na razie dwa opakowania. I powiem uczciwie jest to produkt, nad którym warto poważnie się zastanowić. Cena oczywiście wyższa niż „niezatapialna” Dada. Ale tak sobie kombinuje w głowie, że może warto te parę groszy więcej wydać i zrobić coś dobrego dla środowiska? 😉
Bambiboo można kompostować, nie zatruwają środowiska, nie zawierają chemii. Wykonane są z bambusa (co już sama nazwa sugeruje) Nie zawierają chloru i są bezzapachowe, a przy tym zadziwiająco miękkie i delikatne dla dziecka. Poza tym są całkiem ładne. W kolorowy napis dyskretnie wkomponowany został pyszczek pandy (a kto nie lubi pand :D) Kolejne plusy tych pieluch to rzepy i ściągacze. No i posiadają wskaźnik wilgotności. Niby dość powszechny bajer, ale warto go podkreślić w kontekście tego produktu 🙂 Cenowo za sztukę wypadają drożej niż Pampers Premium, więc sporo. Opakowania są też dość małe, więc przy dzidziulku trochę się ich zużyje. Dla pocieszenia mogę powiedzieć, że Rossmann ma dużo różnych promocji. No i jest jeszcze karta stałego klienta. Także tego… jak się pokombinuje, to uda się je kupić taniej.
Dobra pora lądować, bo mi się wpis niesłychanie rozrósł. Wprawdzie są jeszcze jakieś Eko pieluchy z logo Pampers, ale nie myślę, że nic bardziej mądrego niż o Bambiboo o nich nie powiem. Jakby ktoś jednak chciał poczytać o Pampers Pure, to zrobię stosowny research i wrzucę notkę na bloga. W ogóle jakby ktoś chciał jakąś recenzję, to zapraszam do kontaktu 🙂 I tym akcentem żegnam się z Wami. Do zaś 😉